Jak zainspirować empatię poprzez klonowanie postawy
Relacje / 2025
Kobieta wyszła z pokoju zaraz po tym, jak przyłożyłem zgięcie łokcia do twarzy, aby stłumić kaszel. Siedziała tuż za mną. Wyraz jej twarzy mówił głośno, że nie jest zadowolona z tego, co się właśnie wydarzyło.
W pierwszej chwili pomyślałem, że poczuła się urażona, że nawet przyszedłem do kościoła, kaszląc tak samo jak ja. Tego ranka zapomniałem użyć inhalatora, a moja astma się nasilała. Wiedziałem, że muszę sprawdzić swoje przypuszczenia, ale nie widziałem jej po nabożeństwie, żeby to zrobić.
Kiedy wróciłem do domu, mój umysł był pełen możliwości, dlaczego odeszła. Powinienem zadzwonić i zapytać? Nie znałem jej zbyt dobrze i nie odniosłem sukcesu wcześniej, kiedy próbowałem zadzwonić lub wysłać SMS-a. Czułem się bardzo nieswojo i nie chciałem zaostrzać już drażliwej sytuacji.
Im więcej o tym myślałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że problem może wcale nie być mną. W przeszłości, kiedy odwiedzałem ludzi myślących, że ich uraziłem, zwykle okazuje się, że wcale tak nie jest.
Istnieje wiele powodów, dla których inni mogą wydawać się zimni i odlegli. To uniwersalna kwestia w relacjach. Trzy z tych powodów przedstawiono w poniższej tabeli i wyjaśniono je w kolejnych akapitach.
W ich życiu są obecnie różne rzeczy, które pozostawiają niewiele miejsca na troskę i troskę o innych. |
Czują się szczególnie nieswojo, fizycznie lub emocjonalnie. |
Nie zdają sobie sprawy, że komunikaty, które wysyłają poprzez własną komunikację niewerbalną, odpychają od nich innych. |
Okoliczności naszego życia odgrywają dużą rolę w tym, jak myślimy, czujemy i działamy. Brak rozpoznania związku między naszymi okolicznościami a naszymi działaniami ma bezpośredni wpływ na osoby wokół nas. Nasza zdolność do zmiany naszych działań pomimo naszych warunków fizycznych jest oznaką dojrzałości emocjonalnej.
Mam kochaną przyjaciółkę, która przeżywa kryzys w swojej rodzinie. Zwykle jest bardzo otwarta, kochająca i opiekuńcza. Jednak podczas tego kryzysu nie robiła tego, co zwykle, wyciągała rękę do innych i pomagała im radzić sobie z trudnościami.
Myślałem, że cofa się w naszym związku. W rezultacie przeprowadziłem dokładną samoocenę, myśląc, że przyczyną jest coś, co zrobiłem. Potem podzieliła się ze mną swoim rodzinnym kryzysem i zrozumiałem, co się dzieje.
Wiele razy w moim życiu przeżywałem kryzysy, a zwracając swój czas i uwagę na bieżącą sprawę, zaniedbałem te, z którymi zwykle się kontaktowałem. Kiedy dowiedzieli się o kryzysie, którego doświadczam, zapytali, dlaczego do nich nie dotarłem.
Ta myśl nigdy nie przyszła mi do głowy. Po prostu starałem się zrobić wszystko, co w mojej mocy, w trudnych okolicznościach, w jakich się znajdowałem. Nigdy nie przyszło mi do głowy zwracanie się o pomoc do innych.
Kiedy o tym myślałem, zdałem sobie sprawę, że być może ta kobieta miała w swoim życiu kryzys, o którym nie wiedziałem lub nie rozumiałem. Jeśli tak, to wyjaśniałoby jej działania w kościele tego dnia. Zrozumienie tego przyniosło ulgę mojemu własnemu sercu.
Nasz własny stan fizyczny i emocjonalny wpływa na to, jak myślimy, czujemy i działamy. Kiedy jesteśmy „nie w swoim rodzaju”, tracimy równowagę i nie jesteśmy pewni, jak być, a nawet kim być.
Mój pierwszy kryzys zdrowia psychicznego nastąpił po dziesięciu latach problemów ze zdrowiem fizycznym, które ostatecznie zakończyły się operacją. Nagle odzyskałem zdrowie fizyczne i mogłem robić rzeczy, których nie robiłem od dawna, inni zauważyli poziom mojej energii i w połączeniu z moim talentem i zdolnościami uczyniły mnie kandydatem do pomocy.
Wkrótce miałam szereg wolontariuszy, które wykonywałam regularnie, a także opiekowałam się siedmiorgiem moich dzieci i mężem zajętym pracą i obowiązkami kościelnymi. Wkrótce zgubiłem się w organizacyjnym koszmarze, planując swoje życie w 15-minutowych odstępach od 5:30 rano do 10:30 wieczorem.
W dniu, w którym zobaczyłem noże w ociekaczu, ujrzałem w myślach sposób ucieczki. Wystarczyło je podnieść i pozwolić im wpaść do mojej piersi. Kiedy wizja płynącej krwi uderzyła w moje zmysły, blask słońca na nożach przez okno przywrócił mnie do rzeczywistości i wezwałem lekarza.
Natychmiast zabrano mnie na oddział zdrowia psychicznego na leczenie. Po dwóch tygodniach leczenia szpitalnego zostałem przeniesiony do dziennego ośrodka leczenia. Podczas wizyty wstępnej pierwszą rzeczą, jaką zrobili, było zabranie mi planera!
Nasza komunikacja niewerbalna przemawia do innych głośniej niż to, co faktycznie mówimy. W dziennym ośrodku leczenia nauczyłem się tego w sposób dogłębny. Oznaczało to, że nie musiałem udawać lepszej osoby w towarzystwie innych. Mógłbym być sobą i było dobrze.
Ta zgodność między naszą komunikacją niewerbalną a naszym poczuciem dobrego samopoczucia była dla mnie nowością. Postanowiłem, że od tej pory, jeśli nie podoba mi się to, co się dzieje, będę mówić.
Stałam się jak kobieta, która tego dnia wyszła z klasy. Wyznaczam granice w relacjach, pracy wolontariackiej i życiu osobistym. Jeśli czułem, że to za dużo, odpowiadałem „nie” i trzymałem się tego. Jeśli czułem się nieswojo w jakiejś sytuacji, wychodziłem.
Dowiedziałem się, że nasza komunikacja niewerbalna bardziej pasuje do tego, co czujemy, niż do tego, co mówimy. Możemy powiedzieć, że wszystko jest w porządku, ale jeśli nie wyglądamy dobrze, najprawdopodobniej tak nie jest. Nauczyłem się, że najlepszą rzeczą do powiedzenia, gdy spotykam się z kimś, kogo znam, jest: „Dobrze cię widzieć”, a nie „Cześć, jak się masz?”.
Dowiedziałem się, że większość ludzi nie lubi wiedzieć, jacy naprawdę jesteśmy, że muszę uważać, z kim dzielę najskrytsze myśli i pragnienia. Stałem się znacznie bardziej selektywny w stosunku do ludzi, których wybrałem. Ostatecznie zaprzyjaźniłem się z ludźmi, którzy mnie kochali, bez względu na to, jak wyglądałem lub czułem, i mogłem w zamian zrobić to samo dla nich. Mogliśmy swobodnie mówić o trudnościach w naszym życiu, zamiast udawać, że ich nie ma.
Teraz, kiedy żyję w ten sposób, często ludzie mówią mi, że jestem „onieśmielający” lub „zimny i odległy”. Być może czują się nieswojo z tą szczerą otwartością i nie są pewni, jak zareagować.
Niemniej jednak jestem znacznie bardziej w stanie dostrzec, kiedy inni są w nieszczęściu, niż zanim sam doświadczyłem tych rzeczy. Być może jest to zatem dar doświadczania życiowych prób. O wiele lepiej rozumiemy innych, kiedy przechodzą przez swoje!
Później mogłem odwiedzić kobietę, która wyjechała tego dnia. Zdecydowałem się na scenariusz, który mógłby ją niepokoić. Jej najstarsze dziecko niedawno wyprowadziło się z domu do szkoły. Przypomniałem sobie, jak to było, gdy odszedł mój najstarszy.
Kiedy usiadłem obok niej i zapytałem o jej córkę, opowiedziałem niektóre z moich własnych doświadczeń i oboje byliśmy w stanie zgodzić się, że tak, trudno było puścić sznurki fartucha i zachęcić nasze dzieci do ucieczki od gniazdo. Jednocześnie, czy nie tego chcieliśmy? Przez chwilę było połączenie.
Teraz, kiedy ją widzę, widzę towarzysza, człowieka, który doświadczył tego samego co ja. Potrafimy się uśmiechać i śmiać, i pamiętajmy, że tak, nie jesteśmy sami!