Najlepsze Imiona Dla Dzieci

Czego Mój Kościół nauczył mnie o rodzinie

Moja rodzina w dzieciństwie składała się z mojej babci ze strony matki, cioci, mamy i mnie. Te kobiety nakarmiły mnie wspomnieniami o dwóch krewnych - mężczyznach, którzy zmarli zbyt wcześnie, abym pamiętał - mojego ojca i wujka. Dziecinna konstatacja, że ​​krewne kobiety żyją, a krewni płci męskiej umierają, był dopiero początkiem mojej błędnej koncepcji rodziny.

Dzięki moim rodzinom biologicznym i kościelnym, które nauczyły mnie między innymi, ta rodzina wykracza poza domowników!

W latach sześćdziesiątych, kiedy byłem nastolatkiem, mieszkańcy kościoła odwiedzali go równie często, jak biologiczni krewni. Ich życie było splecione do tego stopnia, że ​​rodzice dzielili się listami od swoich dzieci mieszkających za granicą. To poczucie wspólnoty nadało „dbaniu o sprawy siostry” pozytywne znaczenie. W tym bliskim otoczeniu rodzinnym mój kościół wpłynął na moje życie poprzez pewne podstawowe wartości rodzinne, w tym te wymienione poniżej.

Kościół mojego dzieciństwa w nowym miejscu
Kościół mojego dzieciństwa w nowym miejscu | Źródło

Łączność

Adwentyści dnia siódmego są dziwni w porównaniu z innymi grupami chrześcijańskimi. Czczą siódmego dnia (podobnie jak czwartego dnia Dziesięć Przykazań mówi) zamiast pierwszego. Ich dni zaczynają się o zachodzie słońca i kończą o następnym zachodzie słońca. Nauczają z Biblii (Księga Kapłańska 11), że niektóre pokarmy są, a inne nie są czyste i zdrowe. Nasza obcość jest jednak atutem naszego poczucia więzi.

Jako dzieci w szkole staliśmy obok tych, którym dokuczano ze swojej wiary. Nasi rodzice pomagali sobie nawzajem w znalezieniu pracy niewymagającej pracy w soboty. W kościele identyfikowaliśmy się z walkami związanymi z byciem adwentystami w rodzinach innych niż adwentystów. Nasze oddanie naszym wierzeniom pomogło wytworzyć miłość i więź, która zapadła głęboko i rozciągnęła się na innych członków rodziny kościoła, których spotkaliśmy w innych miejscach w innym czasie. Dowiedzieliśmy się, że nawet wśród narodów biorących udział w wojnie, rodziny zjednoczone w wierze mogą się nawzajem odnajdywać i kochać.

Gościnność

Kościół toczył się przez cały dzień do zachodu słońca i wielu członków, którzy mieszkali ponad milę dalej, nie wracało do domu na obiad. Głównym powodem było to, że jeśli mieszkali z członkami rodziny, którzy nie przestrzegali szabatu, woleli spędzać godziny sabatowe z osobami, które to robili. Tak więc obiad szabatowy był zwykle dużym spotkaniem rodzinnym, z większym naciskiem na społeczność niż na jedzenie.

Królowa Szpitalnictwa w naszym zborze otrzymała przydomek Fanny Fast. Szybko odkrywała nazwiska i potrzeby odwiedzających kościół, szybko znajdowała rozwiązania, szybko stawała się rozwiązaniem, gdy nie było innych opcji. Pewnego szabatu odwiedziła duża rodzina i moja babcia miała zaszczyt zaprosić ich na obiad. W drodze do domu siostrę Fanny, która wyszła przed nami, można było zobaczyć w oddali z koszykiem przypominającym Czerwony Kapturek.

Kiedy do niej dotarliśmy, rozmawiała z moją babcią. - Weź to - powiedziała, wręczając koszyk. „Nie mogłeś być dziś przygotowany na obsługę tylu ludzi, więc przyniosłem ci trochę chleba, aby pomóc”.

 Siostra Fanny przyniosła trochę chleba, żeby pomóc mojej babci
Siostra Fanny przyniosła trochę chleba na lunch mojej babci. | Źródło

Ten dowód gościnności na zawsze zapadł mi w pamięć. Gościnność nie ogranicza się do sfery obowiązków; okazuje życzliwość, gdziekolwiek i jakkolwiek można się nią podzielić, zwłaszcza w interesie rodziny.

Przebaczenie

Jakże rozczarowany byłem, gdy zdałem sobie sprawę, że w moim kościele są grzesznicy. Mój młody, niewinny umysł myślał, że wszyscy przestrzegali zasad, których się uczono. Tak więc ilekroć starszy stanął przed „wykluczeniem” upadłego członka, byłem zdumiony, że moc ewangelii nie powstrzymała go przed poddaniem się pokusie.

Nie było dyskusji, a co za tym idzie, nie było ujścia dla mojej frustracji, ale nauczyłem się szanować ludzi, którzy popełnili przestępstwo. Dowiedziałem się również, że więzi rodzinne nie są przerywane przez niewłaściwe postępowanie. Upadli zostali przywróceni do życia, kiedy pokutowali i szukali przywrócenia; i przebaczenie i łaska zostały zastosowane.

W miarę dojrzewania stawałem się bardziej wyrozumiały i współczujący dla innych i dla siebie.

Wiara i modlitwa

W cotygodniowych spotkaniach modlitewnych nigdy nie uczestniczyło się tak dobrze, jak w nabożeństwach szabatu, ale modlitwy i świadectwa nielicznych wiernych były żarliwe i dodające sił. Święci modlili się o sukcesy akademickie studentów, o bezpieczną podróż dla każdego, o zbawienie dzieci przestępczych, o wszelkie pragnienia członków naszej rodziny kościoła; a najlepszą częścią był wzrost osobistej wiary, który towarzyszył wysłuchanym modlitwom.

Wpływ wspólnej modlitwy; modląc się za siebie nawzajem; a modlenie się o wszystko - tak, o wszystko - nie było stracone dla młodzieży. Mimo to znaleźliśmy rozrywkę pośród tych poważnych zajęć. Mój kumpel i ja spojrzeliśmy na siebie i zsynchronizowaliśmy wargi, które stały się standardem w świadectwie matki o wdzięczności za „szóstkę moich wspaniałych dzieci”. Przyłączyliśmy się do spowiedzi z innym członkiem o „moich błędach i niedociągnięciach”. Wiedzieliśmy nawet, że końcowa modlitwa starszego zaczyna się od: „Ojcze Niebios, zanim oddzielimy się od siebie, musimy zatrzymać się (wielka pauza), aby Ci podziękować. . . ”

Przez to wszystko uczyliśmy się i wzrastaliśmy.

Po dziś dzień myślę, że na spotkaniu modlitewnym czegoś brakuje, skoro jest tak dużo głoszenia, że ​​nie ma czasu na modlitwę; jeśli nie dotyczy konkretnych osób; jeśli nic nie świadczy o poczuciu jedności rodziny. Nic tak nie buduje rodzin jak wspólnota na modlitwie.

Krąg życia

Nie każdy cieszy się przywilejem powrotu do swojego punktu wyjścia. Służąc w tej samej organizacji kościelnej na trzech karaibskich wyspach, w jednym kraju Ameryki Południowej i trzech stanach Ameryki Północnej, czuję się błogosławiony, że mogę wrócić do mojego pierwotnego kościoła na mojej rodzinnej wyspie. Podczas mojej dotychczasowej podróży wszystko, czego nauczyłem się o kościele i rodzinach biologicznych, służbie bliźnim i dojrzałości mojej osobistej wiary, zostało osadzone na fundamencie zbudowanym w moim kościele z dzieciństwa.

Czy powiedziałem, że moja wiara zawsze była silna? Ta rodzina kościelna była wszędzie tak akceptująca i wychowywana, jak oczekiwano? Nie. Były frustracje i rozczarowania.

Oświadczam jednak, że najlepszą pielgrzymką dla dusz zmęczonych jest powrót do domu. Starszych członków rodziny już nie ma, by mnie przytulić, ale młodsi stoją tam, gdzie kiedyś stałem, zapewniając mnie, że dziedzictwo rodzinnej miłości w moim kościele z dzieciństwa trwa.

Dziedzictwo trwa

Marsz społeczności przeciwko przestępczości (2015).
Marsz społeczności przeciwko przestępczości (2015). | Źródło

Jakie było twoje doświadczenie w życiu kościoła?

  • Jako dziecko uczęszczałem do szkoły i nadal to robię.
  • Jako dziecko uczęszczałem, ale już nie.
  • Jako dziecko nie uczęszczałem, ale teraz uczęszczam.
  • Nigdy nie chodziłam do kościoła, teraz nie planuję.
  • Ostatnio nie byłem. Może powinienem zacząć chodzić (lub wracać) do kościoła.